Depresja - choroba cywilizacyjna

Depresja - jak to się zaczęło
fot. Licencja Creative Commons by KellyB., flickr.com

Depresja - choroba cywilizacyjna na którą cierpi ponad 10% społeczeństwa. Jest to zaburzenie psychiczne najogólniej rzecz biorąc objawiające się długotrwałym obniżeniem nastroju. Ci którzy nie chorowali uważają depresję za wymysł ludzki mający na celu usprawiedliwienie bezradności i lenistwa. Ci którzy z depresją wygrali nie wyciągają już tak pochopnych wniosków. Ci którzy z depresją walczą nie zawsze chcą o tym rozmawiać.

Wszystko zaczęło się od problemów ze snem - pisze Marta na swoim blogu. Płytki sen, wielokrotne przebudzenia powodowały zmęczenie i złe samopoczucie przez cały kolejny dzień. Nawał pracy, który przy uczuciu zmęczenia i braku koncentracji wydawał się nie do zrealizowania, utwierdzał w przekonaniu, że cokolwiek się chce zrobić i tak zrobi się źle lub wcale. Praca zawładnęła życiem prywatnym, bo skoro nie można wywiązać się z obowiązków w pracy, trzeba pracować w domu. A w życiu prywatnym zaczynało się dziać coraz gorzej. Brak czasu i wieczne zmęczenie, narzekanie, płacz z byle powodu to wyzwanie nawet dla najbardziej cierpliwego partnera. Raz było lepiej raz gorzej. W końcu któregoś dnia uświadomiłam sobie - pisze Marta, że coś jest nie tak. Wyprałam swój ulubiony sweter i nie mogłam go założyć do pracy, i wpadłam w panikę, że na pewno stanie się coś złego, coś zawalę, tylko dlatego, że nie założę właśnie tego swetra. I faktycznie wszystko poszło źle, bo nie dopuszczałam myśli, że coś może być dobrze. Od swetra się zaczęło. Potem brak tych samych kolczyków, określonych skarpet, czy "Matematyki w pigułce" w torebce doprowadzał mnie do szału.

Trwało to kilka miesięcy. Któregoś dnia usiadłam przed telewizorem po pracy i powiedziałam, że mam wszystkiego dość. Zasnęłam zapłakana. Rano zamiast do pracy poszłam do lekarza. Tabletki na sen, na uspokojenie, badania. Nic nie pomogło. Nie spałam dalej. W końcu psychiatra, psycholog i psychotropy. Ale to nie tabletki pomogły tylko kilka osób które przynajmniej starały zrozumieć wszystkie nieracjonalne stany w których się znajdowałam. Po 3 miesiącach spałam jak dziecko. Po 5 przestałam brać cokolwiek. Zmieniałam nastawienie do życia, już wiem, że nie ma porażek są tylko informacje zwrotne. Nie wspominam o depresji, nie dlatego, że skrupulatnie zacieram ślady w pamięci, ale dlatego, że nie chce usłyszeć, że jestem wariatką. A tak właśnie postrzegana jest depresja. Niektórzy nie potrafią sobie tego wyobrazić jak można nie wziąć się w końcu w garść. A to mniej więcej tak jak nie da się odkręcić kluczem zapieczonych śrub przy wymianie koła. Potrzebny wtedy specjalistyczny sprzęt. Tak jak z depresją, czasem kilka minut z osobą która słucha potrafi czynić cuda.

Tagi: depresja choroba cywilizacyjna zmęczenie